piątek, 6 stycznia 2012

Dzielmy się wiarą... Wasze świadectwa

Korzystając z tego, że wielu z Was chętnie dzieli się swoim doświadczeniem z posługi przy ołtarzu, zamieszczam dziś kolejne świadectwo.



 Służbę przy ołtarzu rozpocząłem nie będąc jeszcze w szkole. Dlaczego? Pamiętam, że zawsze ciągnęło mnie bliżej ołtarza. To jednak nie była pochopna decyzja. Pamiętam, że pewnego dnia po Drodze Krzyżowej, ksiądz zaprosił wszystkich chętnych do zostania ministrantem. Zgłosiło się 12, w tym również najmłodszy, ja. I tylu w pierwszą niedzielę czerwca zostało przyjętych do grona Służby Liturgicznej. W tym samym roku pojechałem z rodziną na wspólne rekolekcje Oazy Rodzin. I z tamtego wyjazdu w pokoju mojej siostry wisi zdjęcie, na którym ja i mój tata stoimy w strojach liturgicznych, i służymy przy ołtarzu. 

Teraz zdałem sobie sprawę, że należenie do LSO to taka mała rodzinna tradycja. Tak naprawdę bycie ministrantem kreuje moją osobowość. Byłbym zupełnie inny, gdybym nie należałbym do Służby Ołtarza. Ostatnio w Adwencie z bratem rozpoczynaliśmy każdy dzień mszą roratnią o 6:30, co łączyło się z wielkim rodzinnym poświęceniem, ponieważ musimy wstawać o 5, aby ze wsi dojechać do kościoła. 

Każdy dzień rozpoczęty Eucharystią jest pięknym dniem. Niedawno na mszy klęcząc po przyjęciu Komunii koło brata zastanowiłem się: „To przecież Bóg daje mi tą radość i pogodę życia, co było gdybym nie odpowiedział kilka lat temu na wołanie: Pójdź i służ mi? Na pewno nie byłbym tym, kim jestem!” Oczywiście w życiu jest tak, że zdarzają się różne chwile – raz dobre, a innym razem bardzo przykre. Są rzeczy, których nie zrobiłem idealnie, ale zawsze się staram troszczyć o piękno liturgii, między innymi dlatego zostałem w tym roku ceremoniarzem. Podczas służby odczuwam braterską miłość mojego brata, ten chłopak, który czasem się ze mną pokłóci i powalczy, podczas mszy staje się posłuszny i pokorny, nie dla mnie, ale dla Jezusa. Choć często z nim igram, to Eucharystia jest czasem, kiedy uświadamiam sobie, że go kocham. To, co wspólnie robimy staje się najważniejsze, bo robimy to wspólnie dla Pana.

Alek Trykowski z Elbląga


3 komentarze: