Kościół to ludzie, rodzina. To dobro, ciepło, miłość, szacunek, zrozumienie drugiego człowieka, wartości wyniesione z domu. Ale to od nas zależy to, jaki Kościół sobie stworzymy. Na początku to rodzice nas do niego wprowadzają, a później to my sami powoli go tworzymy. I nie tylko wtedy, gdy zdarzy się jakaś tragedia, gdy zapalamy świeczki i gorliwie się modlimy. Wtedy, użalając się nad czyimś nieszczęściem, też czujemy się Kościołem - ale to zwykle jest płytkie, chwilowe. Prawdziwy Kościół jest wtedy, gdy na co dzień szanujemy drugiego człowieka, niezależnie od jego statusu i wykonywanej pracy. Tak ja postrzegam Kościół.
Chodzę na Msze tzw. studenckie prowadzone przez księży, którzy mówią prostym językiem, a nie slangiem „kościółkowym”. Potrafią zaciekawić młodego człowieka na tyle, że Msza nie jest nudna, ale interesująca i skłania do refleksji. Czasem można wyciągnąć właściwe wnioski i znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania.
W kościele się wyciszam, mogę spokojnie pomyśleć nad swoim życiem i zachowaniem. Mogę podyskutować z Bogiem, posprzeczać się z Nim, bo przecież nie zawsze Go rozumiem.
Kamil – student z Krakowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz