piątek, 6 lipca 2012

Czwartek, 5.07.

Ewangelia wg św. Mateusza 9,1-8.  
Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy». Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni. A Jezus, znając ich myśli, rzekł: «Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje grzechy", czy też powiedzieć: "Wstań i chodź!" Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» On wstał i poszedł do domu. A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.

***

Jezus czynił cuda. To prawda. Ale to było kiedyś, gdy chodził po ziemi, błogosławił, rozmnażał chleby, chodził po wodzie, uzdrawiał. Można powiedzieć, że ci, którzy spotkali Jezusa w realu byli szczęściarzami. Co dziś pozostało nam, którzy mamy to nieszczęście urodzić się 2000 lat po Chrystusie. Czasem narzekamy, że trudno nam wierzyć i mówimy, że gdybyśmy widzieli znaki i cuda, to byśmy uwierzyli. 

Co jednak zrobić, skoro nie mamy możliwości realnego, ziemskiego spotkania z Jezusem, a pozostaje nam jedynie wiara? Odpowiedź jest prosta. Mamy zatroszczyć się o naszą wiarę. Mamy się przejąć nią i sprawić, że będzie wzrastała. Jak? Po prostu - przez modlitwę. Modlitwa czyni cuda i sprawia, że nasza relacja z Jezusem staje się coraz bardziej zażyła. Tego chyba musimy sobie wszyscy życzyć. Tym bardziej w czasie wakacji. 

Tobiasz Kędziora - Barlinek 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz