Jezus powiedział do swoich uczniów: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy.
Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka». Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga.
***
Apostołowie byli świadkami tego, co się wydarzyło i tego, co miało się jeszcze wydarzyć. Można mieć pokusę, by powiedzieć: Ok, Apostołom było łatwiej świadczyć o Jezusie, bo Go widzieli, słyszeli, dotykali, itp. Takie myślenie jednak - trzeba to powiedzieć bardzo jasno - jest pokusą, którą szatan otwiera sobie drzwi do naszego serca, by zasiać tam duchowy marazm i obojętność. Apostołom wcale nie było tak łatwo uwierzyć. Oni też wątpili, też się cofali, zapierali, tracili ducha.
A jednak Jezus swoją łaską stale ich umacniał. I wytrwali w wierze, by stać się fundamentem Kościoła. My też mamy świadczyć. Najważniejsza w tym jest konsekwencja i taki Boży upór.
Bez względu na to kim jestem. Bez względu na to jaki noszę strój przy ołtarzu i gdzie siadam. Jedno jest pewne - mam być świadkiem JEZUSA. Trudne? Oczywiście, że trudne. Możliwe? Oczywiście, że możliwe.
Rafał Racibowski - Pobierowo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz