Gdy
Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w komorze
celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną» On wstał i
poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami.
Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie
i starajcie się zrozumieć, co znaczy: "Chcę raczej miłosierdzia niż
ofiary". Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
***
Czytając ten fragment Pisma Świętego, od razu
nasunęło mi się pytanie: co zrobiłbym będąc na miejscu Mateusza? Czy
również skorzystałbym z zaproszenia Jezusa?
Wiadomo oczywiście, że świeżo po przeczytaniu tego fragmentu, każdy z nas
powie, że postąpiłby tak samo, przecież to sam Bóg nas wzywa. Lecz ile
razy jest tak, że Pan Jezus bardzo wyraźnie zaprasza nas do siebie, a my,
niestety, nie korzystamy z tego zaproszenia…
Mam tu na myśli swoje
częste lenistwo, kiedy na niedzielną Eucharystię idę tylko z obowiązku,
kiedy zapominam o modlitwie, kiedy jestem obojętny na drugiego człowieka
– a przecież to właśnie wtedy jestem najbliżej Jezusa.
Skoro Bóg chce jeść z nami przy jednym stole, to dlaczego z tego nie
korzystamy?
Zaprośmy Go do siebie. Niech ten fragment nam o tym
przypomina. Nikt z nas nie jest bez grzechu, a więc jak nikt inny
potrzebujemy lekarza, regularnie i nieustannie.
Gracjan Gołębiewski - Bolszewo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz