A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono
Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby
każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem
Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to,
by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega
potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w
imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło
przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli
światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza
nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie
potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do
światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
Nawet gdy stoimy na świetle, zwykle tworzy się cień. By go nie było,
musielibyśmy znajdować się bezpośrednio pod jego źródłem, co jednak jest
trudne, gdyż poruszając się pośród naszego życia, obieramy różne drogi i
podejmujemy różne decyzje, lepsze i gorsze. Poprzez to, światło pada na
nas pod różnym kątem, napotykając przeszkodę w postaci naszej
fizyczności, naszej ludzkiej natury, i tworzy się cień. Cień, który jest
brakiem światła, bowiem ciemność, podobnie jak zimno, nie ma swojego
źródła. Jest tylko brakiem, pustką. Tym cieniem jest grzech,a pustką
brak obecności Boga w różnych momentach naszego życia. Jezus przychodząc
na świat, dał nam wiarę - nie po to byśmy nie tworzyli cienia, nie żąda
od nas niemożliwości, ale po to, byśmy zwracali nasz wzrok ku światłu.
Wiara chroni nas przed potępieniem, ponieważ sprawia, że cień zostawiamy
za plecami, a twarz mamy wciąż zwróconą w stronę światła. Nie bójmy się
potępienia i nie unikajmy światłości, a z pewnością łatwiej będzie nam
znaleźć drogę do Boga.
Michał Męczkowski - Warszawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz