Odchodząc
z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej,
imieniem Mateusz, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On wstał i poszedł
za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie
i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż
ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
***
Można
powiedzieć, że Lewi miał szczęście. Jezus ujrzał człowieka. Ale czy
człowiek ujrzał Jezusa? Czy Lewi wiedział, kim jest Jezus? Czy zdawał
sobie sprawę z tego, kogo poznał?
Pytania
można by mnożyć. I można by próbować na nie odpowiedzieć. Warto je
stawiać, by w ten sposób zgłębiać Słowo Boże, ale jeszcze lepiej
zrobimy, jeśli w tych naszych rozważaniach w miejsce imienia Lewi
wstawimy swoje własne imię. Będzie to uzasadnione, bo przecież każdy z
nas ma swoją własną celę. Każdy z nas siedzi w celi swojego grzechu,
zamknięty, zakompleksiony, bojący się i wstydzący przyznać do upadku,
słabości, itp.
A
Jezus przechodzi obok. Codziennie. Przechodzi, spogląda z miłością,
dostrzega, powołuje. Chce, byśmy wyszli z naszej celi, byśmy porzucili
grzech, byśmy się wyprostowali (niektóre cele były dość niskie i
człowiek nie mógł się swobodnie wyprostować i poruszać).
Pozwól się zatem dostrzec Jezusowi i pójdź za Nim.
o. Piotr SchP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz