Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast
Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i
rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą
przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».
A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».
***
Jest w nas coś takiego, co sprawia, że jesteśmy ludźmi czynu. Brzmi to dość dumnie, ale wcale nie to mam na myśli. Chodzi mi raczej o to, że nie potrafimy usiedzieć w miejscu. Nawet, gdy już siedzimy, gdy próbujemy skupić się np. na modlitwie, nasze myśli i pragnienia gdzieś nam uciekają.
bł. Wincenty Kadłubek |
Kiedyś zapytano starego mnicha o to, skąd u niego taki pokój i radość. On odpowiedział: Jestem spokojny, bo ja kiedy siedzę, to siedzę; kiedy leżę to leżę; a kiedy idę to idę. A wy jesteście niespokojni, bo kiedy idziecie, chcecie usiąść; kiedy siedzicie, chcecie się położyć; a kiedy leżycie, chcecie iść.
I chyba jakaś mądrość w tym jest. Ciągle coś nas popycha. A może to my sami wciąż się nakręcamy. Tak czy inaczej szkoda, bo może właśnie przez to - niczym Marta z dzisiejszej Ewangelii - tracimy w życiu coś pięknego.
o. Piotr SchP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz