piątek, 11 stycznia 2013

Czwartek, 10.01.

Ewangelia wg św. Łukasza 4,14-22a.
Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać.
 
Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: "Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana".
 
Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. 
 
*** 

Wszyscy dziwili się słowom Jezusa... Zadziwienie, zaskoczenie... To jest to, czego nam na co dzień w kwestii wiary bardzo brakuje. Nawet biorąc do ręki Pismo św. często łapiemy się na tym, że przecież i tak wiemy, co tam jest napisane i o czym to jest.

Już nic mnie nie zaskoczy - to chyba najsmutniejsze zdanie, jakie człowiek może wypowiedzieć. Wypowiadając te słowa, człowiek jest przekonany, że wszystko wie, rozumie, że wszystkiego doświadczył, wszystko poznał. A to przecież nic innego, jak ludzka pycha.
 
Trzeba się zadziwić, bo - jak mawiał ks. Twardowski -  prawdziwa wiara rodzi się z zadziwienia. Warto o tym pamiętać...

o. Piotr SchP
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz