Kiedy
Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów,
żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy,
zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić.
Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc,
jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około
czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał
ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!». I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.
***
Jezus pokazuje nam, że każdy moment jest dobry na to, żeby się pomodlić, porozmawiać z Bogiem. Jezus - spotykając się z tłumami - zawsze znajduje czas na to, co najważniejsze. A jak jest w moim życiu?
Radek Torbarczyk - Łomża
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz