Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży».
Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus
zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich:
«Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! (to znaczy:
Nauczycielu) gdzie mieszkasz?»
Odpowiedział im: «Chodźcie, a
zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia
pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» (to znaczy: Chrystusa). I
przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: «Ty
jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas» (to znaczy:
Piotr).
***
To co mnie w tym fragmencie fascynuje i jednocześnie zastanawia są słowa Jezusa, którymi zaprasza uczniów do siebie: Chodźcie a zobaczycie, gdzie mieszkam.
Bóg zaprasza człowieka do siebie. Zaprasza człowieka, by ten nie tylko szedł za Nim, ale także by z Nim pozostał. Być z Jezusem - to chyba największe pragnienie wielu z nas (oby wszystkich). Jezus nie chce spotykać się z nami czasami, raz lub dwa w tygodniu. Jezus chce być z nami zawsze. Oczywiście, decyzja zawsze należy do nas.
I można powiedzieć, że tylko na tyle, na ile otworzymy przed Jezusem drzwi naszych serc, na tyle będziemy szczęśliwi. Człowiek, który ma brudne serce, serce zamknięte na Boga, nigdy nie będzie szczęśliwy.
Rafał Jaworski - Olkusz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz