Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną». On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim. Potem
Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora
liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników».
***
Z dzisiejszego fragmentu Pisma Świętego dowiemy się w jaki sposób i kogo
Pan Jezus powołał na swojego ucznia. Wybór padł na celnika, Lewiego. Zawód ten
nie cieszył się zbytnią popularnością wśród Żydów, którzy do celników odnosili
się z niechęcią z racji pobieranych przez nich podatków. Ponadto, ta grupa
społeczna była uważana przez Żydów i ich uczonych w Piśmie za grzeszników,
osoby z którymi nie warto się zadawać. Pan Jezus powołując Lewiego zwraca uwagę
na ważne rolę, którą jest ewangelizacja, stanowiącą obecnie jedno z istotnych
zadań Kościoła – „Nie potrzebują lekarz zdrowi, ale ci, którzy się źle mają.
Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników”. Żydzi
od samego początku działalności Jezusa odnosili się do niego z dystansem,
wielokrotnie wystawiając go na próby. Powołanie celnika na osobę mającą w
przyszłości głosić słowo Boże z pewnością budziło w nich spore kontrowersje.
W tym wszystkim postarajmy się jednak dostrzec postawę Lewiego, który decyduje
się pójść za Panem. W dzisiejszych czasach prawie każdy jest zabiegany i cierpi
na deficyt czasu. Wyobraźmy sobie sytuację, że nagle Jezus przychodzi do naszej
szkoły/uczelni/pracy i mówi, żebyśmy zostawili wszystko, co mamy i poszli za
nim, za człowiekiem którego widzimy pierwszy raz bądź ewentualnie coś o nim
słyszeliśmy. Zdecydowana większość osób nie potraktowałaby takiej propozycji na
poważnie. Od razu zastanowilibyśmy się ile rzeczy musimy zostawić, co można
stracić, po co mamy to robić i tak dalej… Może jednak w naszej głowie
pojawiłoby się pytanie, co możemy zyskać?
W minioną środę obchodziliśmy Popielec rozpoczynający okres Wielkiego Postu. Kapłan sypiąc popiół na naszą głowę wypowiadał słowa „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Dzięki temu możemy sobie przypomnieć, że wszystko co na Ziemi jest nietrwałe, przemijalne a czas naszego ziemskiego pielgrzymowania jest jedynie małą cząstkę życia wiecznego. Powołanie Lewiego może skłonić nas do refleksji i przemyślenia jak my rozpoznaliśmy własne powołanie, bądź w jaki sposób tego dokonamy. Czy było/będzie ono wyborem świadomy? Czy w pędzącym świecie mieliśmy/mamy czas na dokonanie takiego wyboru? W końcu to od tego jak żyjemy będzie zależało jak potoczy się nasze dalsze życie pozaziemskie. Człowiekowi radosnemu i spełniającemu się na co dzień będzie o wiele łatwiej osiągnąć szczęście wieczne. Pod koniec naszego ziemskiego bytowania będziemy osądzeni według naszych czynów. W życiu nie chodzi tylko o to, żeby nie robić nic złego, ponieważ prędzej czy później każdy człowiek popełni jakiś błąd, ale o to, żeby czynić dobro. Jak najwięcej dobra.
Po przeczytania fragmentu Pisma Świętego o powołaniu Lewiego pojawiła się u
mnie refleksja na temat moich dotychczasowych wyborów oraz pozytywne nastawienie
do wyborów, które przyjdzie mi jeszcze w życiu dokonać. Pan Bóg każdego
człowieka powołuje w inny sposób i każdemu z nas daje przynajmniej jeden talent,
który powinniśmy rozwijać. Przykład Lewiego wykonującego od jakiegoś czasy
swoją prace i mającego poukładane życie, pokazuje nam, że w każdej chwili
możemy zostać powołani do czegoś zupełnie nowego. Ważne jest jednak żebyśmy
mieli odwagę usłyszeć głos Pana, który mówi „Pójdź za mną”, i nie bali się
nowych wyzwań.
Rafał Ożóg - Warszawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz