niedziela, 17 lutego 2013

Sobota, 16 lutego

Ewangelia wg św. Łukasza 5,27-32.
Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną». On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim. Potem Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników».
 
 
*** 

Z dzisiejszego fragmentu Pisma Świętego dowiemy się w jaki sposób i kogo Pan Jezus powołał na swojego ucznia. Wybór padł na celnika, Lewiego. Zawód ten nie cieszył się zbytnią popularnością wśród Żydów, którzy do celników odnosili się z niechęcią z racji pobieranych przez nich podatków. Ponadto, ta grupa społeczna była uważana przez Żydów i ich uczonych w Piśmie za grzeszników, osoby z którymi nie warto się zadawać. Pan Jezus powołując Lewiego zwraca uwagę na ważne rolę, którą jest ewangelizacja, stanowiącą obecnie jedno z istotnych zadań Kościoła – „Nie potrzebują lekarz zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników”. Żydzi od samego początku działalności Jezusa odnosili się do niego z dystansem, wielokrotnie wystawiając go na próby. Powołanie celnika na osobę mającą w przyszłości głosić słowo Boże z pewnością budziło w nich spore kontrowersje.

W tym wszystkim postarajmy się jednak dostrzec postawę Lewiego, który decyduje się pójść za Panem. W dzisiejszych czasach prawie każdy jest zabiegany i cierpi na deficyt czasu. Wyobraźmy sobie sytuację, że nagle Jezus przychodzi do naszej szkoły/uczelni/pracy i mówi, żebyśmy zostawili wszystko, co mamy i poszli za nim, za człowiekiem którego widzimy pierwszy raz bądź ewentualnie coś o nim słyszeliśmy. Zdecydowana większość osób nie potraktowałaby takiej propozycji na poważnie. Od razu zastanowilibyśmy się ile rzeczy musimy zostawić, co można stracić, po co mamy to robić i tak dalej… Może jednak w naszej głowie pojawiłoby się pytanie, co możemy zyskać? 

W minioną środę obchodziliśmy Popielec rozpoczynający okres Wielkiego Postu. Kapłan sypiąc popiół na naszą głowę wypowiadał słowa „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Dzięki temu możemy sobie przypomnieć, że wszystko co na Ziemi jest nietrwałe, przemijalne a czas naszego ziemskiego pielgrzymowania jest jedynie małą cząstkę życia wiecznego. Powołanie Lewiego może skłonić nas do refleksji i przemyślenia jak my rozpoznaliśmy własne powołanie, bądź w jaki sposób tego dokonamy. Czy było/będzie ono wyborem świadomy? Czy w pędzącym świecie mieliśmy/mamy czas na dokonanie takiego wyboru? W końcu to od tego jak żyjemy będzie zależało jak potoczy się nasze dalsze życie pozaziemskie. Człowiekowi radosnemu i spełniającemu się na co dzień będzie o wiele łatwiej osiągnąć szczęście wieczne. Pod koniec naszego ziemskiego bytowania będziemy osądzeni według naszych czynów. W życiu nie chodzi tylko o to, żeby nie robić nic złego, ponieważ prędzej czy później każdy człowiek popełni jakiś błąd, ale o to, żeby czynić dobro. Jak najwięcej dobra.

Po przeczytania fragmentu Pisma Świętego o powołaniu Lewiego pojawiła się u mnie refleksja na temat moich dotychczasowych wyborów oraz pozytywne nastawienie do wyborów, które przyjdzie mi jeszcze w życiu dokonać. Pan Bóg każdego człowieka powołuje w inny sposób i każdemu z nas daje przynajmniej jeden talent, który powinniśmy rozwijać. Przykład Lewiego wykonującego od jakiegoś czasy swoją prace i mającego poukładane życie, pokazuje nam, że w każdej chwili możemy zostać powołani do czegoś zupełnie nowego. Ważne jest jednak żebyśmy mieli odwagę usłyszeć głos Pana, który mówi „Pójdź za mną”, i nie bali się nowych wyzwań.


Rafał Ożóg - Warszawa



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz