Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz
stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak
inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam".
Natomiast
celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił
się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika". Powiadam
wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem,
kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
***
Widać dobrze, że nie każda modlitwa podoba się Bogu. Obaj panowie przyszli, aby się modlić. Można zatem powiedzieć, że obaj mają plusa. Tymczasem Bóg nie patrzy na sam fakt, że ktoś się modli, ale o wiele bardziej patrzy na jakość tej modlitwy - czyli na to, co człowiek nosi w sercu.
Jeśli w sercu jest pycha (dobrze, że nie jestem jak tamten...), to taka modlitwa nigdy Bogu podobać się nie może. Czego uczy mnie ta ewangeliczna perykopa, ten fragment? Uczy mnie tego, że nie wolno porównywać się do innych. Każde porównanie jest szatańskie. Nie ma sensu oceniać innych, stawiać się ponad nich, wybielać się, koloryzować. Takie chwyty dalekie są od Ewangelii.
Warto wziąć sobie za motto znane polskie powiedzenie: Patrz na siebie, będziesz w niebie.
o. Piotr
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz