Ewangelia wg św. Jana 12,44-50.
Jezus tak wołał: «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A
jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie
sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat
zbawić.
Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego
sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu
ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział».
***
W tym roku mam na uczelni obowiązkowe zajęcia z prawa prasowego i autorskiego.
Analizujemy dziesiątki różnych spraw: o znieważenie, pogwałcenie dóbr
osobistych, bezprawne wykorzystanie wizerunku itp. Schemat w każdym przypadku
jest podobny: dziennikarz tworzy materiał prasowy, materiał godzi w czyjąś
osobę, która składa pozew do sądu. A sąd, jak to w jurysdykcji bywa, coś zrobić
musi. Może wydać wyrok, oddalić wniosek, przekazać do ponownego rozpatrzenia.
Może się pomylić, może zawyrokować poprawnie. W końcu, sędzia też człowiek…
No
chyba, że mówimy o Bogu. Tu o pomyłce
nie może być mowy. Bo choć Jezus
niewątpliwie człowiekiem był, Jego „sędziowanie” – a dokładniej „sędziowanie” Jego
Taty - należy rozpatrywać raczej w ramach eschatologicznych. Oczywiście można
by hipotetycznie ubrać Jezusa w togę, posadzić na sali rozpraw i wyposażyć w fikuśny młoteczek. Mija się to jednak z celem. „Nie
przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić” – mówi. Każdy
z nas musi wydać wyrok na podstawie swojego życia. Dostaliśmy od Boga ogromny
kredyt zaufania. Dostaliśmy życie bez grzechu – białą kartkę do zapisania. Od
tego w jaki ją zapiszemy, zależy nasza przyszłość. Trochę jak na maturze.
Uczysz się, doskonalisz, piszesz dobrze egzamin i dostajesz na wymarzone
studiach. Różnica polega na tym, że w sprawach boskich chodzi o coś ważniejszego
niż dobre studia – chodzi o ZBAWIENIE. Pracę
maturalną ocenia też omylna komisja egzaminacyjna, sprawę w sądzie rozstrzyga
sąd, a kartką naszego życia – naszą ziemską rozprawą – zajmuje się nieomylny Bóg. Przed nim nie ma
tajemnic, nie można posłużyć się ściągą, fałszywymi zeznaniami. Trzeba wyłożyć
karty na stół…
Jakub Jamrozek - Rzeszów/ Warszawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz