Apostoł
Jan rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z
nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie
chodził z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami».
***
Jakieś dziwne kryterium wprowadzili uczniowie: Zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami. Hm, to tak, jakby chodzenie za kimś było miarodajne jeśli chodzi o wierność takiej czy innej osobie. Nie ma co bawić się w podchody. Sam fakt fizycznego podążania za Jezusem jest istotny, ale istotniejszy jest wymiar duchowy. Może być bowiem taka sytuacja, że ktoś jest blisko Jezusa, chodzi za Nim, a w rzeczywistości daleki jest od Niego (patrz. Judasz).
Co więc jest lepsze - fizyczna bliskość czy duchowa? Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że duchowa zwykle prowadzi do fizycznej, fizyczna do duchowej rzadziej.
Warto się zastanowić, jaka jest moją bliskość z Jezusem - czy tylko fizyczna np, wyrażona w tym, ze stoję przy ołtarzu, służę, czytam, dzwonię. A może nie tylko się na tym zatrzymuję. Podejmij refleksję sam...
Jakub Węgrzyn - Pomiłowo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz