Jezus i Jego uczniowie podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał
bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce
ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On
usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być
pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich».
Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto
przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie
przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».
***
Czasem trudno jest nam się przyznać nawet przed sobą, że coś zrobiliśmy czy powiedzieliśmy nie tak jak trzeba. Czasem sami siebie rozczarowujemy. Nie dziwi zatem fakt, że apostołowie, którzy pokłócili się ze sobą w drodze o to, który z nich jest pierwszy, milczeli. Nie mieli się za bardzo czym chwalić. Widocznie z nauki Jezusa nie zrozumieli wiele.
Ten, kto chce być pierwszy, ma być jak dziecko i ma służyć. Ciekawa ta Jezusowa pedagogika. Ale skoro On tego od nas chce, trzeba się na to zgodzić.
Janusz Trąbka - Łódź
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz