Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy
Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy
namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!». I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A
gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym,
co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy "powstać z martwych".
***
Wpatrujemy się w Piotra, Jakuba i Jana. Co czuli, gdy Jezus wybrał ich spośród wielu innych i wyprowadził ich na Tabor? Czy coś podejrzewali? A może byli już do takiej wyłączności przyzwyczajeni? Wszak nie pierwszy raz Jezus bierze z sobą właśnie tych trzech.
Dobrze, że tu jesteśmy... Piotr zabrał głos i pewnie był wyrazicielem odczuć wszystkich trzech. Nie mógł powiedzieć inaczej, bo choć nawet odczuwali jakiś lęk, bo choć może nie do końca to wszystko rozumieli, dobrze wiedzieli, że z Jezusem nie może im się stać żadna krzywda.
Jak bardzo potrzeba, byśmy tak jak Piotr w obecności Jezusa często uświadamiali sobie, że ,,dobrze, że tu jesteśmy." Dobrze, że jesteśmy z Jezusem; dobrze, że trzymamy się wiary; dobrze, że stoimy przy ołtarzu. Dobrze...
Scena na Taborze to wielka zachęta do tego, byśmy każdego dnia przemieniali się tak, jak Jezus. Byśmy każdego dnia na nowo stawali się coraz lepsi, świętsi, jak On jest święty.
Jarosław Gołąb - Poznań
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz