św. Jadwiga Śląska |
***
„Czyż
Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Często zdarza się, że żyjemy jakbyśmy byli zbudowani tylko z naszej
cielesnej powłoki. Zachowujemy się tak, jak gdyby nie istniało nasze wnętrze. Bo
zawędrowanie w głąb siebie jest trudne i wymaga wysiłku. Warto jednak wziąć się
za wewnętrzne porządki.
„Wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości”. Nie jest łatwo
tam spojrzeć, bo człowiek często woli unikać prawdy o sobie. Zaczyna to trochę przypominać
zabałaganiony pokój. Z lenistwa i frustracji nieładem nie zabieramy się za
porządek. Powoduje to jeszcze większy bałagan, a w efekcie – jeszcze większą
niechęć do działania. Im mniej dbamy o swoją dyscyplinę w modlitwie, o częste karmienie się Słowem
Bożym, codzienne kilkanaście minut dla Pana, tym trudniej jest później do tej
modlitwy stanąć. Tym bardziej popadamy w uzewnętrznienie naszej wiary. Wielu
osobom nawet Eucharystia ciąży – właśnie dlatego, że przeżywana jest
zewnętrznie i to często w poczuciu, że takie chrześcijaństwo
wystarczy. Zaczynamy skupiać naszą uwagę często nie na tym, co jest istotne,
lecz na samym tylko udziale w rytuałach religijnych, bezmyślnym wypełnianiu przykazań i norm
religijnych. To jest właśnie ten faryzeizm, który zarzucał Jezus współczesnym – religijność bez spoglądania we własne wnętrze, czyste duchowe
lenistwo.
Ważne jest poukładanie naszej
duchowej komnatki, czyli przede wszystkim usystematyzowanie w modlitwie. Tak
jak w naszych pokojach chcemy, żeby wszystko było równo i schludnie, tak samo
musimy zadbać o dyscyplinę i regularność w modlitwie. Doskonałym narzędziem
jest Liturgia Godzin. Jest to jedna z najpiękniejszych form modlitwy Kościoła,
uwielbianie Boga psalmami. Wielką moc ma Koronka, Różaniec. Rytm dnia przeplata
się wtedy z regularną modlitwą o konkretnych porach. Jeśli Brewiarz czy każda
inna forma modlitwy będzie odmawiana szczerze, nie po faryzejsku, zapewniam –
dzień staje się piękny i uświęcony. Taki dzień jest dniem przeżytym z Panem i w
jedności z Kościołem. Jeśli tak będą wyglądały kolejne dni – życie stanie się
piękne i uświęcone Bożą obecnością.
Nie leńmy się więc. Działajmy! Potrzeba nam żyć jak w wojsku. Na
początku trzeba podjąć trud, wziąć krzyż. Stanąć twarzą w twarz ze swoim
wnętrzem. Ale z czasem, ten krzyż porządku duchowego przestaje być ciężarem. Staje
się karabinem w walce przeciw złym mocom, przeciw ciemności, przeciw plugastwom
tego świata, a przede wszystkim przeciwko naszemu własnemu lenistwu ciała i
ducha. Maszerujmy więc śmiało i wytrwale w Armii Pana, dbając o swój
rynsztunek. Nie śpijmy! Walczmy!
Staszek Puchniewicz - Warszawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz