sobota, 16 marca 2013

Piątek, 15.03.2013

Ewangelia wg św. Jana 7,1-2.10.25-30.
Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: «Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest».
 
A Jezus, ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: «I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał». Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
 

***

Ostatnie zdanie bardzo wyraźnie pokazuje, jak bardzo pełnienie woli Bożej jest ważne. Godzina Jego jeszcze nie nadeszła. I tak już jest, że bez zgody Bożej nic się w naszym życiu nie dzieje. Każde dobre, którego doświadczamy, każdy dobry czyn, jaki robimy, dzieje się dlatego, że Bóg na niego pozwala. 
 
Podobnie jest w kwestii grzechu. Bóg pozwala nam na to, byśmy grzeszyli. I choć każdy, najmniejszy nawet grzech, jest ujmą dla Bożej chwały, to jednak trzeba mieć świadomość, że Bóg pozwala nam na grzeszenie. Dlaczego?
 
Oczywiście, chodzi o wolną wolę człowieka i o to, że Bóg - raz dawszy nam prawo wyboru - nigdy nam tej wolności nie odbiera. Czy jednak patrzy na to wszystko z założonymi rękoma? Oczywiście nie. Tak, gdzie jest grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska. Łaska, która zachęca i która potrzebna jest do przemiany, do nawrócenia. I to jest właśnie odpowiedź Boga na nasze pytania o  obojętność Wszechmocnego w obliczu zła i grzechu. 
 
o. Piotr  
 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz