Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy
zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego
syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta.
Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: «Nie płacz». Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli, i rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.
A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: «Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój». I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.
****
Najbardziej w tym fragmencie podoba mi się to, że Jezus sam interweniuje. Nikt Go o nic nie prosił, nikt nie krzyczał. Jezus sam zobaczył biedę ubogiej wdowy. Tak samo jest w naszym życiu. Jezus zawsze jest obok. Zawsze gotowy, by pomóc. Nawet, gdy my nie wołamy, Jezus pierwszy przychodzi z pomocą.
Radek Gawroński - Gniezno
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz