Gdy
tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: "To plemię jest plemieniem
przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku
Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa
z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi
ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a
oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na
sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki
nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz".
***
Znak Jonasza... Znak tego, który trzy dni przebywał we wnętrzu ryby niczym Jezus we wnętrzu grobu. Mieszkańcy Niniwy żądali znaków wielkich, a tymczasem dostali mały znak. Jednak i ten mało znak - w odpowiednim czasie i miejscu zauważany - mógł okazać się dla nich zbawienny.
My czasem też chcemy wielkich znaków. Uczestniczymy we Mszach św. z modlitwą uzdrowienie, bo liczymy, że nagle - poprzez włożenie rąk jakiegoś kapłana - zostaniemy uzdrowieni. Zostaniemy, jeśli taka będę Boża wola. Ale przecież ta Msza św. sprawowana przez charyzmatyka na Stadionie Narodowym w Warszawie jest tak samo ważna jak Msza św. sprawowana przez wiejskiego wikarego w jakiejś cmentarnej kaplicy. To jest ta sama Msza św., bo to jest ta sama Ofiara Jezusa.
Chcemy wielkich znaków, a tymczasem małe znaki często uciekają nam przez palce.
Grzegorz Jarzębina - Poznań
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz