Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy
nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując
się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu
jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce!
Czy nie jest to
cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją
tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.
***
W danym fragmencie można
dojrzeć brak czerpania radości z Jezusa Chrystusa. Ludność w Jego
rodzinnych stronach nie wierzyła w Niego. Owa sytuacja jest analogiczna
do postaw ludzi w dzisiejszych czasach. Niekiedy rodzice mówią dziecku,
żeby nie szło na studia, ponieważ z wyższym wykształceniem i tak nie znajdą
pracy dobrze płatnej. Po prostu nie chcą uwierzyć w to, że mogą mieć inne
życie niż oni. Zawsze osoba, która się wysuwa z społeczności jest źle
spostrzegana.
Człowiek, który odrywa się od stereotypów przyjętych
przez daną grupę ludzi jest nierozumiany przez nich i uważają go za
odmieńca. Jezus udowodnił swoją moc poprzez uzdrowienie
chorych tak jak dziecko, które po studiach dostało lepszą pracę. Jezus
chciał nam przekazać, że czasami musimy być elastyczni względem przyjętych norm i
nie gardzić innymi tylko dlatego, że są inni z charakteru, wyglądu,
zachowania itd.
Norbert Bartkowiak - Leszno
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz