Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną». On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim. Potem
Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora
liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników».
Wydaje mi się, że jestem człowiekiem wierzącym, ale jakoś trudno uwierzyć mi w to, że Lewi tak po prostu na słowa Jezusa sobie wstał, zostawił wszystko i poszedł za Nim.
Wierzę, że Jezus może wszystko i że Jego Słowo ma moc, ale żeby tak do razu, tak natychmiast... Może zamiast się dziwić powinienem i ja prosić Mistrza o taką odwagę i radykalizm w chodzeniu za Nim. Pewnie moim problemem jest to, że często idę za Jezusem tylko na pół gwizdka. Brakuje radykalizmu, zdecydowania, konkretu. Jezus, spraw, abym był bardziej radykalny, bardziej Twój.
Jakub Możdżanek - Kraków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz